Dziś recenzja kosmetyku który chyba najbardziej mnie zaciekawił w ostatnim czasie, a mianowicie Peelingu Termoaktywnego z Under Twenty, który dostałam od firmy już jakiś czas temu. Jak pewnie się domyślacie zainteresowało mnie właśnie to, że jest termoaktywny, bo nie spotkałam się wcześniej z takim peelingiem, w sumie chyba z żadnym kosmetykiem, który miałby takie działanie. Zwykle jeśli już to były to kosmetyku chłodzące (tak działa wiele antycellulitowych).
Pierwsze użycie było dla mnie dziwne, bo naprawdę od razu czuć na twarzy ciepło i jest to na tyle intensywne uczucie, że szybko zmyłam go z twarzy w obawie czy nie podrażnił mojej skóry. Jak się okazało wszystko było ok i przy kolejnych użyciach miałam już więcej odwagi:) Chociaż przy bardzo wrażliwej skórze byłabym ostrożna. Teraz stwierdzam, że to nawet ciekawe uczucie i chętnie dowiem się co je powoduje, bo do dziś tego nie rozgryzłam. Pomożecie?
Jeśli chodzi o działanie, to skóra po zastosowaniu tego peelingu jest miękka i wygładzona, mimo, że raczej nie jest to zasługa drobinek, bo ich znajdziemy niewiele, co zresztą zobaczycie na zdjęciach. Chociaż nie powiem, niebieskie, wyróżniające się kuleczki to kolejny ciekawy bajer w tym kosmetyku. Podejrzewam, że tu prócz drobinek działa po prostu jakiś składnik peelingu, więc może mylnie uważałam, że będzie to peeling mechaniczny, a działał bardziej jak enzymatyczny? Początkowo nie rozumiałam, dlaczego jest to peeling a nie ma w nim zbyt wielu drobinek, po zastanowieniu się stwierdzam, że to pewnie kwestia tego, że docelowo przeznaczony jest do skóry trądzikowej, przy której trzeba być bardziej delikatnym i wszelkie mechaniczne mocne zdzieraki nie są wskazane.
Swoją drogą gdzieś już widziałam takie połączenie ale za nic nie mogę sobie przypomnieć jaki to był kosmetyk. |
Peeling ma dosyć mocny zapach, charakterystyczny dla preparatów przeciwtrądzikowych, ale nie jest to zapach drażniący. Łatwo się rozprowadza i zmywa z twarzy i pozostawia ją ładnie oczyszczoną. Koszt tego produktu to ok. 15zł, jest łatwo dostępny.
Sama raczej go nie odkupię, bo wolę peelingi mechaniczne, poza tym under twenty byłam już dawno i spróbowałam tego kosmetyku z czystej ciekawości, tym bardziej, że nie mam trądziku. Fajnie ogrzewa skórę i działa, ale jednak wolę "namacalne" zdzieraki przy których wiem, że skóra jest wygładzona dzięki drobinkom. Kiedyś lubiłam peelingi enzymatyczne, teraz skłaniam się bardziej ku mechanicznym, cóż, kobieta zmienną jest.
Co myślicie o takiej ciekawostce kosmetycznej? Spotkałyście się z innym termoaktywnym kosmetykiem?
pierwszy raz o nim słyszę.. :)
OdpowiedzUsuńAqiece sama myślałam, że nikt o nim nie pisał, ale z ciekawości wpisałam peeling termoaktywny w wyszukiwarkę żeby sprawdzić czy jakaś inna firma wymyśliła podobny kosmetyk i okazało się, że jest go pełno w sieci.
UsuńRaczej się na niego nie skuszę ze względu na efekt rozgrzewający. Ostatnio porzuciłam peelingi enzymatyczne na rzecz mechanicznych. Ta zmiana wyszła mi na dobre, ponieważ widzę, że skóra stała się gładka.
OdpowiedzUsuńkarminowe.usta sama byłam fanką peelingów enzymatycznych a teraz znów wracam do tradycji:) Jednak co drobinki to drobinki, wiem, że działa bo poszorowałam :)
Usuńnie znam, nie miałam kosmetyków z tej firmy, ale nie kusza mnie one ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam termoaktywne kosmetyki. Jakiś czas temu używałam termoaktywnego peelingu... Gilette :D Under 20 już na mojej liście 'muszęmieć'! ;)
OdpowiedzUsuńEfekt dają fajny:) Zwłaszcza zimą. Wolę jak coś ogrzewa niż chłodzi:)
UsuńKosmetyki antycellulitowe są i chłodzące i termoaktywne :) I to już od dawna :) Marka Eveline taki posiada, w czerwonej tubce. Grzeje skórę jak cholera :D. Peeling termoaktywny też już kiedyś używałam, ale innej firmy.
OdpowiedzUsuńMagdaLena sama rzadko sięgam po tego typu kosmetyki, chociaż do tej pory stykałam się tylko z tymi chłodzącymi, dobrze wiedzieć że są też termoaktywne:) Chłodzących nie lubię bo jestem zmarźluchem, no chyba że w lato:)
UsuńAle te grzejące z Eveline na prawdę są mocne więc uważaj...skóra piecze jak cholera :D
UsuńMagdaLena to musi być ciekawe uczucie:D
UsuńTA :D
Usuńja kiedyś nieświadomie, nakremowałam się takim termoaktywnym wyszczuplaczem na opaloną skórę!
a to jeszcze było lato!
ale miałam sajgon... :D
Skóra mnie piekła, na dworze 30 stopni, a balsam rozgrzał mnie do chyba 50 stopni, myślałam, że umrę :D
Wygrałam go w rozdaniu i zaraz jak tylko przyszedł nałożyłam na twarz, żeby zobaczyć jak działa i również przeraził mnie ten efekt rozgrzania :P
OdpowiedzUsuńPanna Vejjs i co o nim teraz myślisz? Ja się przyzwyczaiłaś, ale za pierwszym razem byłam zdziwiona, że da się coś takiego stworzyć w ogóle:)
UsuńJa jednak preferuję płyny złuszczające ;) Od dawna nie używałam peelingów mechanicznych lub enzymatycznych.
OdpowiedzUsuńMam go i fajnie grzeje:) drapania żadnego nie czuję, ale efekty widać, wiec jak dla mnie działa. Zauważyłam, że jak podkradałam go siostrze w czysto wiejsko wodnych warunkach to nie robił nic- żadnych efektów oprócz grzania i mycia, ale kiedy zaczęłam używac go w miastowej zachlorowanej wodzie już po jednym myciu twarz była gładsza i taka mięciutka.
OdpowiedzUsuńTeż dostałam ten peeling od marki i muszę rzyznać, że trochę zaniepokoiłaś mnie stwierdzeniem, że wrażliwe skóry powinny uważać. Ja mam cienką i wrażliwą, więc trochę zaczęłam się bać. Ale cóż, jak zauważę coś złego, najwyżej go oddam :)
OdpowiedzUsuńmoja skóra jednak woli enzymatyczne :)
OdpowiedzUsuńmój ulubieniec:)
OdpowiedzUsuńOdkryłam go ostatnio w szufladzie, widzę że warto wyciągnąć ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie też wolę mechaniczne, ale lubię takie ciekawostki.
Pierwszy raz o nim słyszę :)
OdpowiedzUsuńDo cery naczynkowej pewnie się nie nadaje...
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię bardzo delikatne mechaniczne :-)
Garnier ma takie maseczki z efektem termicznym ;) Moje ulubione :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo nie lubię efektów termalnych w kosmetykach i jak jeszcze przy różnych ujędrniaczach do ciała mogę to przeboleć, zwłaszcza chłodzenie, to rozgrzewanie na twarzy brzmi dla mnie okropnie, brrr...
OdpowiedzUsuń