Carmex - legenda wśród balsamów do ust


Zimą nasze usta szczególnie potrzebują dobrego nawilżenia. W każdej drogerii znajdziemy wiele nawilżaczy do ust, niestety jak już nieraz się przekonałam wiele z nich nie jest wystarczająco skutecznych. Jakiś czas temu sięgnęłam jak mi się wydaje po prawdziwą legendę wśród balsamów do ust - Carmex.
Pamiętam czasy gdy ten kosmetyk robił prawdziwą furorę na YT, niestety był dostępny tylko za granicą. Po dłuższym czasie słuchania samych pozytywnych opinii na jego temat okazało się, że Carmex jest dostępny również w Polsce. Wtedy też sięgnęłam po ten w tubce o smaku wiśniowym. Szczerze mówiąc nie zrobił wtedy na mnie wrażenia, dziwny zapach (mimo, że poza charakterystyczną kamforą przebijała się również nuta wiśniowa), leista konsystencja i średnie działanie. Do tego dochodził również smak...mentolowy, za którym osobiście nie przepadam. To oczywiste, że tego typu kosmetyki nie służą do jedzenia, ale przez tą leistość zdarzało się, że część produktu wylądowała w moich ustach i nie było to nic szczególnie przyjemnego. Cóż, po tym doświadczeniu zraziłam się do Carmexu na długi czas...

Oprócz tubki mamy do wyboru również wersję w słoiczku, sztyfcie i koloryzującej pomadce, obecnie jest on dostępny w kilku wersjach zapachowych - jaśminowa, truskawkowa, wiśniowa, miętowa i klasyczna. Wiele osób uważa, że tylko Carmex w słoiczku w klasycznej wersji to "ten właściwy" i najlepiej działający. Po długim czasie postanowiłam dać mu kolejną szansę i kupiłam Carmex w słoiczku.




Klasyczny Carmex wydaje mi się jeszcze bardziej pachnieć mentolem i kamforą. Przypomina mi to jakąś maść, którą byłam smarowana w dzieciństwie m.in. w celu odetkania dróg oddechowych. Słoiczek jest dosyć wygodny w użytkowaniu - wydaje mi się poręczniejszy niż ten w uwielbianym przeze mnie balsamie Tisane. Zdziwiło mnie, że od dołu ma dosyć duże wgłębienie, przez co produktu jest znacznie mniej niż nam się wydaje. Opakowanie zawiera 7,5 g produktu i kosztuje ok. 10 zł. Nie ma żadnego problemu z odkręcaniem i jest bardzo poręczny. 

Sam balsam przypomina twardą wazelinę, która mięknie pod wpływem ciepła dłoni. Na ustach tworzy delikatną, przezroczystą warstwę, która ładnie nabłyszcza i nadaje im zdrowy wygląd. Niestety balsam ma to do siebie, że powoduje mrowienie ust - zawarta w nim kamfora i mentol powodują wrażenie chłodzenia, co nie każdemu przypadnie do gustu. Mi osobiście średnio odpowiada ten efekt. Na szczęście po jakimś czasie można się do niego przyzwyczaić i jest to coraz słabiej odczuwalne.



Uczucie nawilżenia ust występuje bardzo szybko, skórki przestają być widoczne, a usta wyraźnie miękną. Trzeba przyznać, że niewiele balsamów daje tak dobry i natychmiastowy efekt. Przy regularnym stosowaniu efekt ten się utrzymuje, a kondycja naszych ust wyraźnie się poprawia. Balsam jest idealny pod wszelkie szminki, zwłaszcza te o matowym wykończeniu. Dzięki niemu nie podkreślają one tak suchych skórek i znacznie lepiej się rozprowadzają. 

Skład: Petrolatum, Lanolin, Cetyl Esters, Theobroma Cacao Seed Butter, Cera Alba, Paraffin, Camphor, Mentol, Salicylic Acid, Aroma, Vanilin



Niestety mimo fantastycznego działania Carmex zraził mnie do siebie zapachem i efektem mrowienia. Nie wiem czy jestem w stanie przyzwyczaić się do tego efektu. Używam go regularnie, ale nie jest to tak przyjemne jak przy balsamie Tisane, a chyba o to chodzi, żeby pielęgnacja była połączona również z przyjemnością.

Dajcie znać jakie jest Wasze zdanie na temat sławnego już Carmexu i przede wszystkim jakie produkty do ust polecacie?


55 komentarzy:

  1. ja lubię tą wersję w tubce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była niezła według mnie, ale nie działała tak dobrze niestety.

      Usuń
  2. Uwielbiam Carmex, mój ulubiony balsam do ust! :)
    U mnie na blogu też jest recenzja więc jeśli chcesz to wpadnij :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja lubie carmex:) i to bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  4. polecam serdecznie masełko z Nivea ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli Carmex to tylko klasyczny :)
    I tylko w sztyfcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztyftu nie próbowałam, ale mrowienie i zapach niestety mnie zniechęcają.

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o te masełka z Nivea, to polecam serdecznie ponieważ jeśli nałożysz grubą warstwę na noc, rano usta będą baaaaaardzo gładkie! Ja mam kokosowe i odradzam wyboru zapachów typu toffi, kokos, macadamia&vanillia czyli po prostu wszystkich słodkich ;) Po jakimś czasie są po prostu mdłe.. od tych masełek wolę Carmex ale te masełka nadają się do awaryjnych przypadków wysuszenia ust :) Z masełek wybierz sobie jagodę, malinę lub klasyczną wersję. Ja wybrałabym malinkę ;) Oczywiście jeśli lubisz mdłe zapachy, to wybierz pozostale :)

      Usuń
  6. wolę tubkę, a jeszcze bardziej moisuture

    OdpowiedzUsuń
  7. ja jeszcze nie miałam żadnego produktu Carmexu, ale mam w planach przetestowanie - póki co używam pomadki Alterry i sobie ją chwalę, choć mogłaby jakoś ładnie pachnieć :p

    czasami też korzystam z balsamu z woskiem pszczelim z Avonu - też całkiem niezły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona nie jest czasami bezzapachowa? Nie miałam okazji próbować.

      Usuń
  8. mi zdecydowanie carmex nie 'podszedł'. Miałam wersję klasyczną, ale była dla mnie na tyle fatalna, że poszła do kosza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swój zużyję do końca, ale jego fanką też raczej nie zostanę. Wolę miodowy Tisane:)

      Usuń
  9. a ja nie jestem fanką carmexu, za to tisane kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. mi własnie efekt mrowienia bardzo odpowiada :) do mentolu się przyzwyczaiłam. U mnie na blogu także ostatnio wylądowała recenzja Carmexu. Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrowienie nie jest według mnie takie złe, bardziej zapach mnie odstrasza:) A niestety te zapachowe wersje są słabsze z tego co słyszałam i miałam okazję się przekonać.

      Usuń
  11. Polecam Ci koloryzującego w sztyfcie, pachnie jak draże mleczne :) Osobiście Carmexa uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak działanie tego koloryzującego? Brzmi zachęcająco:)

      Usuń
  12. Uwielbiam go ! Pisałam nawet o nim na blogu, jak dla mnie jest świetny, a zapach polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama Carmexu nie używałam, ale raczej spotykam się z dobrymi recenzjami i użyte przez ciebie słowo "osławiony" jakoś nie bardzo mi się zgadza z powszechną opinią, że jest to dobry produkt. Bardziej powiedziałabym, że "sławny"... a to nie są synonimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię gdy czasami ktoś spojrzy na moje notki z boku :) Całkiem sensownie piszesz, ja zawsze uważałam, że to to samo, ale mogę się mylić. Podmienię:)

      Usuń
  14. Lubię go ale nie jest to jakieś spektakularne nawilżenie w moim przypadku :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam Carmex w słoiczku. Też na początku mnie zraził tym mrowieniem i zapachem kamfory ale teraz już tego nie czuję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na rozdanie: http://www.kosmetyczka-kaslavy.blogspot.com/2013/01/rozdanie-u-kaslavy.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam <3 Mam wersję truskawkową w tubce ;] Mój absolutny hit ;]

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie jakoś specjalnie nie zachwycił. Wolę bebe :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Tyle razy słyszałam o Carmexie, a na dobrą sprawę nigdy jakoś szczególnie mnie nie kusił :) Oprócz wielu pomadek i pomadeczek, w mojej torebce wciąż leży stara dobra wazelina :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Lubię Carmexy w tubce :) Najchętniej sięgam po wiśniowy i truskawkowy, a latem wrzucam do torebki miętową wersję :)

    OdpowiedzUsuń
  21. u mnie nie ma w ogóle efektu mrowienia, a działanie powoduje, że zapominam o zapachu

    OdpowiedzUsuń
  22. dużo czytałam o tych balsamach, ale osobiście go nie testowałam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam w tubce, truskawkowy i uwielbiam to charakterystyczne mrowienie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja tam lubię, ale wersje owocowe, a efekt mrożenia mi nie przeszkadza

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja też należę do tej mniejszości, która nigdy nie próbowała tego wynalazku... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  26. a ja szczerze powiem, że zdecydowanie wolę miosek z oroflame o smaku wiśniowym - jest przegenialny i pyszny a dzialanie? to samo ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Moim zdaniem ten Carmex mrowi tylko przy pierwszym użyciu. Potem jakoś tego nie czuć, a szkoda, bo to uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Mi efekt mrowienia na ustach nie przeszkadza, a nawet go lubię. Carmexu w słoiczku nie próbowałam, ale jestem wierna wersji wiśniowej w tubce :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Też lubię Carmex <3 Na słoiczek bym się nie skusiła, bo denerwuje mnie to nakładanie ;/ Ale właśnie w tej chwili mam truskawkowy z tubki ;) Super jest :D

    OdpowiedzUsuń
  30. A u mnie on przestał działać niestety ..

    OdpowiedzUsuń
  31. mam Carmexa i jest lepszy niż pomadki jakie miałam do tej pory ale szału nie robi, bo miałam tez lepsze od niego. Nie jestem do niego przekanana

    OdpowiedzUsuń
  32. Carmex najlepszy! szczególnie w słoiczku i sztyfcie, tubki srednie... porównując do w/w
    bardzo lubię jeszcze cynamonową Sylveco, równie skuteczna i ładnie pachnąca, bez mrowienia, którego czasami nie lubię ...

    OdpowiedzUsuń
  33. jestem zwolenniczką carmexu, w słoiczku jest już na wykończeniu, wiec teraz przerzucam się na ten w sztyfcie, jest niezastąpiony :)

    OdpowiedzUsuń
  34. w ogóle mnie nie pociąga, dziwna jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. mam go. z początku byłam bardziej zadowolona z działania teraz jest słabszy. mam pytanie czy masz ulubiony balsam do ciała który możesz polecic? Nun.

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja tam bardzo lubię Carmexa :)

    OdpowiedzUsuń
  37. mmmmmmmmmmmm.... mialam truskaweczke i czulam jak bym jadla truskaweczke;)
    swietne maja produkty

    OdpowiedzUsuń
  38. Nigdy nie miała, moje usta są tak mało wymagające, że wystarczy mi zwykła wazelina :))

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja natomiast bardzo lubię Carmex i staram się regularnie go stosować :) Oprócz tego, mogę polecić znane pewnie wszystkim pomadki ochronne Nivea- jak dla mnie jedna z najlepszych propozycji ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. kiedyś miałam carmex ten w sztyfcie, moja kumpela się nim posmarowała i UWAGA... dostała porażenia ust, jakaś reakcja alergiczna i wylądowała w szpitalu. nigdy więcej carmexu hehe pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  41. Uwielbiam balsam Tisane,ale z ciekawosci zamimowilam sobie wisniowy carmex/zobaczymy...

    OdpowiedzUsuń
  42. Carmex - ideał ! Nie wyobrażam sobie zimowego wyjścia z domu bez niego !! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Uwielbiam mrowienie, a zapach mi nie przeszkadza. Carmex jest dla mnie idealny, tylko powiedzcie kochane dziewczyny czy to prawda, że wersje w sztyfcie i tubce są gorsze? Nie wiem co kupić, a słoiczek troszkę mi się znudził i nie jest wystarczająco poręczny ;(

    OdpowiedzUsuń
  44. Z początku carmex był dla mnie okropny. Miałam wtedy wiśniowy szczerze nie polecam smakuje jak zgnila nie przyjemna wiśnia.za to z tej tubki wylewa się a aplikacja nie jest przyjemna.nie mogłam tez przyzwyczajyc się do tego mrowienia wiec mój carmex wywqailam.po pewnym czasie kupiłam sobie dwa nawe na sprobunek limonki i orginal.z Zakochałam się i nawet spodobowali mi się mrowinie.polecam te w sztywcie ;) inne nie są wygodne i nieciekawie się je aplikuje. Jednak moje serce powędrowało do limonki opecne posiadam wszystkie carmexa w szxtywcie jakie są smaki ale kocham limonki.Nie polecam tych w tubę szczególnie wisnowego ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz.
Wszystko czytam i w miarę możliwości odpowiadam. Proszę nie spamować, jeśli napiszesz ciekawy komentarz będę wiedziała jak trafić na Twojego bloga:)

Pod wcześniejszymi postami niż najnowszy jest ustawiona moderacja, bym nie przegapiła Twojego komentarza:)

SZABLON BY: PANNA VEJJS.