![]() |
źródło zdjęcia [1] |
Słowem wstępu – wiecie, że tusz do rzęs jest prawdziwym siedliskiem bakterii? Im więcej pompujemy do niego powietrza tym nie tylko szybciej zasycha, ale też gromadzi się w nim więcej zarazków, które rozwijają się pod wpływem wilgoci. Teoretycznie powinnyśmy zmieniać tusz co kilka miesięcy, standardowo na opakowaniach jego okres przydatności wynosi 6 miesięcy, ale czy przestrzegacie tego terminu?
Przyznajcie, czy nie używałyście starej sztuczki z włożeniem opakowania z zaschniętym tuszem do gorącej wody? Jak na pewno wiecie staje się on wtedy bardziej płynny i nadal przydatny do używania. Szczerze mówiąc nie pamiętam czy sama zastosowałam kiedyś ten sposób, ale miałam koleżankę, która dzięki temu używała swojego tuszu jeszcze długo po terminie ważności, czego osobiście nie polecam.
Przyznajcie, czy nie używałyście starej sztuczki z włożeniem opakowania z zaschniętym tuszem do gorącej wody? Jak na pewno wiecie staje się on wtedy bardziej płynny i nadal przydatny do używania. Szczerze mówiąc nie pamiętam czy sama zastosowałam kiedyś ten sposób, ale miałam koleżankę, która dzięki temu używała swojego tuszu jeszcze długo po terminie ważności, czego osobiście nie polecam.
A jak ze szminkami? Też używacie dziesięciu kolorów naraz? Żywotność szminki przedłużycie nakładając ją pędzelkiem – oczywiście czystym. Która z nas jednak używa wyłącznie pędzelków? „Z opakowania” maluje się znacznie szybciej. Po pewnym czasie jednak każda szminka, trzymana zbyt długo zaczyna niezbyt miło pachnieć. To znak, że powinna już być dawno wyrzucona i nie miejmy pod tym względem żadnych skrupułów.
Jeśli chodzi o kremy i podkłady to najwygodniejsze i najbardziej higieniczne są opakowania z pompkami, nadal niezbyt powszechne na rynku. Aplikując produkt palcami prosto z opakowania wprowadzamy do niego jakąś ilość bakterii, które lubią się szybko namnażać. Niedopuszczalne jest nakładanie ich brudnymi palcami. Wtedy to już naprawdę zbrodnia. Bakterie wędrują z naszych rąk do opakowania a następnie na twarz i zamiast ją pielęgnować czy też upiększać mogą wyrządzić nam niemiłe niespodzianki. A' propos wiecie, że matujące podkłady szybciej wysychają? Te nawilżające zawierają olejki, które przedłużają ich trwałość.
Często wydaje nam się, że używanie pędzli jest takie higieniczne...jest oczywiście, o ile pamiętam o ich częstym myciu! W przeciwnym razie cały tłuszczyk i brud zebrany na pędzlu wędruje na nasze kosmetyki i nie muszę tłumaczyć jak to się kończy. A jak z pewnością zauważyłyście nie raz, nie każdy dba o higienę i czystość swoich pędzli. Pomijam już fakt używania tych samych, niezbyt często mytych pędzli na kilku osobach... Tu również mogłabym przytoczyć przykład jednej z koleżanek, która nie miała pojęcia czemu jej cera ciągle wygląda źle i jest pełna zaskórników. Teraz jest to dla mnie oczywiste.
Dość jednak o naszych własnych toaletkach. Dziś chciałabym zwrócić przede wszystkim uwagę na używanie a raczej na NIEużywanie testerów z drogerii. Faktem jest,że pomagają one dobrać nam odcień szminki czy różu. Sama nie nałożyłabym nigdy na siebie testerowej szminki...ale wiele razy widziałam, jak zaciekawione klientki nakładają je na usta. Ohyda... [Osobiście testuję szminki na opuszkach palców]. W sumie wszystko co się da testuję na dłoni lub liczę na to, że jakoś trafię z kolorem.
Niestety nawet mi przydarzyła się niezbyt miła sytuacja, przez którą właściwie powstaje ten artykuł. Otóż będąc ostatnio w drogerii postanowiłam poddać się szalonej promocji i kupić sobie jakiś nowy podkład do twarzy. Niestety zwykle ich kolor testowałam na dłoni, co jak wiecie nie było zupełnie uzasadnione i wiele razy wychodziłam ze sklepu ze źle dobranym kolorem. Postanowiłam więc, że tym razem nałożę tester na linię żuchwy i w ten sposób sprawdzę, czy dany kolor mi odpowiada. Miałam niemałe opory co do tego, ale też po chwili zastanowienia w jaki sposób inaczej można dobrać sobie kolor nie wpadłam na nic bardziej sensownego. [Na próżno prosić panie w drogeriach o jakieś próbki podkładów...] Zresztą, skoro wiele osób tak robi, to może nie jest to takie złe? Spróbowałam dwóch odcieni, używając oczywiście testerów. Co się okazało? Już następnego dnia pojawiły się na mojej twarzy krosty na linii żuchwy dokładnie w tym miejscu, gdzie owe testery dzień wcześniej wylądowały. Sama nie podejrzewałabym, że reakcja może być tak natychmiastowa. Wiem jedno, że więcej nie nałożę na twarz żadnego kosmetyku wyłożonego jako testerowy.
Pamiętajcie, że każdy tester był używany wcześniej przez setki klientek, które zostawiły na nim brud i zarazki... Do tego mam wątpliwości co do częstości wymieniania testerów na nowe, wyobrażacie sobie co się na nich znajduje po kilku latach?
W sumie moje wnioski są tak oczywiste..a wiele osób nadal popełnia te błędy, warto więc o nich stale przypominać.
Dajcie znać, czy zdarzyło Wam się mieć jakieś niespodzianki przez kosmetyki? No i w jaki sposób dobieracie sobie podkłady?
ja testery jedynie na rękę, na twarz nigdy bo nie mam pojęcie kto tego używał i w ogóle brzydzi mnie to :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
nigdy nie uzywalam sklepowych testerów az wstyd sie przyznac... brałam w ciemno.
OdpowiedzUsuńW sumie nic nie straciłaś, mogłaś się jedynie nabawić niespodzianek na twarzy jak ja.
Usuńja tez nie, albo biore do reki np. pomadke i wykrecam i patrze tylko na kolor albo spr w internecie i pozniej kupuje od razu to co chce.
UsuńZgadam się, ale nie można mieć wszystkiego, albo zabijamy bakterie w kosmetykach środkami bakteriobójczymi, albo dbamy o "nasze" bakterie na skórze i nie zabijamy ich... ;/
OdpowiedzUsuńOsobiście najbardziej odrażają mnie te malowane usta w drogeriach! Nie wyobrażam sobie, żebym miała kiedykolwiek w życiu tak zrobić.
OdpowiedzUsuńI tak jak testowanie perfum jest chyba najbardziej higieniczne, podchodzę z dużym dystansem do osób (chyba odchodzę od tematu), które przychodzą się wyperfumować przed jakimś wyjściem :-P
W drogerii dwa razy zwróciłam ekspedientce uwagę, że jakaś pani maluje sobie paznokcie lakierem, który będzie później do sprzedaży, to usłyszałam, że one nie są w stanie wszystkich upilnować (szkoda,że nie wysiliły się, by zareagować chociaż tym razem).
Jak zwróciłam klientce uwagę, to całkowicie mnie zignorowała i z uśmiechem malowała sobie dalej paznokcie :-D
Niestety jaka obsługa, takie zachowanie klientek... Jeśli chodzi o perfumy, to ja czasami sprawdzam na papierkach, które też ciężko wysępić od pań obsługujących... a po piątym opakowaniu psikniętym na rękę już każdy zapach mi się miesza..
UsuńWłaśnie dlatego ja każdy kosmetyk wybieram z samego końca półki :D przekładam stos pojemników i sięgam po ten który stoi najdalej :D ale chyba każdy tak robi :)Zaczęłam od kiedy zauważyłam że ludzie dosłownie wszystkiego muszą znać konsystencję i zapach - od lakieru po krem do rąk i tusz do rzęs. A takie nieustanne otwieranie i zamykanie próbowanie i wąchanie... błe.
UsuńHm, a ja się nie patyczkuję i nakładam testery. W zasadzie nic mi się po nich nie dzieje, więc nie widzę powodu do obaw.
OdpowiedzUsuńWłaściwie nic...ale jakie to niehigieniczne... zwłaszcza jesli chodzi o szminki. Nie przeszkadza Ci, że dwadzieścia kobiet użyło tej samej co Ty?
UsuńJa używam tylko na rękach i opuszkach palców. Z podkładami mam ten komfort, że zawsze muszę brać najjaśniejszą opcję.
OdpowiedzUsuńTeż zwykle wybieram najjaśniejszy, ale często i tak jest za ciemny...no i kasa w błoto.
UsuńTestery nakładam na łapkę.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całosć. Sama dziwię sie jak widze kobiety malujące się testerami (szminkami) ja nakładam je na dlonie.. , ale z tym podkładem mnie zdziwiłas :O
OdpowiedzUsuńTzn? Że byłam w stanie się pacnąć? :)
Usuńhmmm...ciekawy post;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, też nigdy nie testowałam niczego na swojej twarz, tylko na rękach... Lepiej nie ryzykować, nie wiadomo kto co nosi ze sobą, a szkoda szpecić sobie buzi, tak jak niestety Tobie się przydarzyło.
OdpowiedzUsuńNiestety...mam nadzieję, że to szybko zniknie, ale mam nauczkę. Z tym, że jest jeszcze kwestia tego jak ktoś może kupić droższy kosmetyk bez sprawdzenia czy dany kolor mu pasuje? Kupię sobie podkład za stówkę, żeby w domu się okazało że jest za ciemny?
Usuńtestery tylko na dłoń, no chyba że perfumy to nie raz i nie dwa zdarzyło mi się psiknąć na jakieś ubranie by sprawdzić ich trwałość. A co do koloru podkładu, to potrzebuje bardzo jasnego odcienia i najczęściej wybieram sobie kilka najjaśniejszych kolorów różnych marek, nakładam jeden obok drugiego na ręce i wybieram z nich podkład odpowiednio chłodny i jasny. Ogólnie jak już poruszyłaś temat próbek i testerów to nie rozumiem, dlaczego w Pl dawanie próbek klientkom jest to tak mało popularne, wiadomo, że takie działanie może działać tylko korzystnie dla danej firmy kosmetycznej. Ale cóż w tej kwestii jesteśmy ciągle w tyle i nawet w tak drobnych kwestiach nie potrafimy dorównać krajom wysoko rozwiniętym.
OdpowiedzUsuńAle sobie wywód zrobiłam, przepraszam :)
Mądry wywód:) Z tego co wiem czasami można z łaską dostać próbkę, ale zwykle tą najciemniejszą? (?!) Podobnie z tymi dorzucanymi do gazet..co mi da nałożenie na twarz podkładu o cztery tony za ciemnego..nawet jeśli ma fajną konsystencję itp. to nie mam nawet pewności czy jakikolwiek kolor będzie mi pasował.
UsuńPoza tym...pomyśl jak możesz wydać 50 czy 60 zł na podkład gdy nawet nie wiesz czy odcień Ci przypasuje.
Sposobem na to jest wyciąganie kremów, itp. szpatułką oraz mycie szczoteczki do tuszu po każdy użyciu. Trzeba czymś zatkać tusz, aby nie wysechł ale to działa. ;-)
OdpowiedzUsuńUna jeśli chodzi o tusze do rzęs, to osobiście uważam, że ich ilość najlepiej ograniczyć, żebyśmy mogli je szybko zużyć :) Chociaż u mnie samej było czasami kilka sztuk jednocześnie. Teraz mam chyba tylko dwa których na bieżąco używam.
UsuńJa właśnie z powodu bardzo wrażliwej skóry na powiekach staram się mieć jeden na raz i naprawdę myję szczoteczkę. Problem skórny na powiece w okolicy rzęs to wyjątkowo niemiła przypadłość. ;/
Usuńna samą myśl o tym, że są ludzie, którzy malują usta szminkami testerami, przechodzą mnie dreszcze. fuuuj...
OdpowiedzUsuńVilandre, ale chyba sama przyznasz, że jest to bardzo powszechne zjawisko...
Usuńa ja cały czas myślałam, że tusze do rzęs wysychają bo się utleniają podczas właśnie takiego pompowania w jedną i druga stronę :)
OdpowiedzUsuńa co do testerów, to tak- po pierwsze nie bardzo wiem jak zarazki mogą dostać się do podkładu? gdzie praktycznie każdy tester jest z pompką lub po prostu fluid się wyciska na dłoń. (pomijam buteleczki takie jak ma np. Revlon) Po drugie nie mogą ona stać kilka lat bo wiadomo że oferta firm się zmienia, czy to składy czy to szaty graficzne czy też testery się zwyczajnie kończą. Przeterminowany fluid też da się rozpoznać po zapachu, konsystencji, tym, że się np. rozwarstwia.
Mi osobiście nigdy nic nie wyskoczyło na buzi po testowani fluidu. Próbki fluidów dają rzadko to prawda, ale nawet jak poprosisz odlewkę i przyjdziesz ze swoim mini słoiczkiem to i tak (jeśli ją dostaniesz) to będzie ona pochodziła z testera, którego każdy używał..
Jeśli chodzi o bazy pod cieni, same cienie, korektory, róże, bronzery, szminki i tak dalej i tak dalej to fakt-te rzeczy zawsze testuje na nadgarstku i przykładam rękę do twarzy patrząc czy będzie pasowało. W te kosmetyki każdy może wsadzić brudne łapska dlatego nie daje ich na twarz w żadnym wypadku.
Kasia i Kosmetyki sama złudnie myślałam, że skoro wyciskam podkład, to przecież nic się nie stanie. Wystarczy jednak, że dziesięć osób dotknie miejsca skąd ten podkład wychodzi - przecież to nie jest tak, że bakterie się nie namnażają i siedzą dokładnie w tym dotkniętym miejscu. Poza tym nie ma pewności czy ten ktoś umył wcześniej ręce - a biorąc pod uwagę standardową drogę do drogerii - chociażby autobus w którym się trzymamy, później otwieranie drzwi itd. - wątpię. Czy przed wizytą w drogerii idziesz najpierw umyć ręce? Na rękach jest masa bakterii. To nie chodzi o nasze bakterie, ale o te które przyniosły ze sobą inne kobiety. Z tego co czytałam, na takiej testerowej szmince odkryto podczas badań nie tylko bakterie i pleśń ale też odchody...
Usuńnie użyłam nigdy szminki testowej na usta, obrzydzenie mnie bierze, tylko na rękach
OdpowiedzUsuńTestowanie szminek to już w ogóle wyższa szkoła jazdy...niestety wiele kobiet testuje na ustach, sama widziałam i to nie jedną, a kilka pod rząd...
Usuńjeszcze mi się nie zdarzyło pomalowac twarzy czy ust testerami...zawsze próbuję na dłoni ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też się to nie zdarzało, do czasu gdy postanowiłam się przełamać i niestety jak widać niczego dobrego to nie przyniosło.
UsuńPamiętam, że kiedyś popularne było np. użycie czyjegoś błyszczyka czy pomadki ochronnej (jak byłam nastolatką). Teraz u mnie by to nie przeszło. Nawet koleżance nie umiałabym pożyczyć swojej pomadki...
ja testery też tylko an dłoni:) a szminek na szczęście(?) wiele nie mam, więc staram się kotrolować:)
OdpowiedzUsuńOjej malowanie ust testerem.. blee chyba bym pawia puscila, zwlaszcza jak sie nieraz naogladalam babeczek z brudnymi łapami/paznokciami/wlosami/ciuchami, ktore nakladaja te testerki na swe usta pelne bakterii!
OdpowiedzUsuńZ podladami mam dosc łatwo, bo biore najjasniejsze, sprawdzam na rece czy nie sa zbyt żołte/pomaranczowe/rozowe i w droge ;P
Bardziej denerwuje mnie to że niewszystkie pudry maja testery i zazwyczaj te najbrdziej jasne okazuja sie dla mnie za ciemne :(
Swego czasu straciłam tak ulubioną szminkę GOSH-a stwierdziłam, że "zostawię na później" a "później" okazało się, że zwyczajnie zjełczała.
OdpowiedzUsuńKosmetyczkaAni zwykle gdy coś nam się bardzo podoba lub trochę kosztowało to staramy się tego oszczędnie używać, zapominając, że dużo czasu mija zanim zużyjemy taką szminkę czy cień. Sama doskonale to znam:)
Usuńpomadek i błyszczyków mało używam a więc i mało kupuje, testerów bardzo się brzydzę. O tuszach słyszałam w tv, jakaś mistrzyni makijażu mówiła że muszę sobie kupować tuż co 3 miesiące, nie uwierzyłam jej. przecież w środku są konserwanty i jak producent daje 6 miesięcy to niekoniecznie sztucznie wydłuża ten okres, w jego interesie jest skracać okres, abyśmy częściej kupowały tusz. Podkład dziś kupowałam, jako posiadaczka jasnej cery muszę podkłady sprawdzać na twarzy. wyciskam trochę na dłoń, potem idę na dwór i sprawdzam na twarzy w świetle dziennym. nigdy nic mi się nie działo. moim zdaniem nie ma potrzeby histeryzować z tymi bakteriami. wiecie ile bakterii ma na sobie telefon? mniej więcej tyle co za przeproszeniem, kibel. a przykładamy go do twarzy i nikt nie dramatyzuje.
OdpowiedzUsuńdobrze prawisz :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze testowałam kosmetyki na dłoni, przeważnie widać tam czy kolor będzie dobry czy nie w końcu każdy wie jaki ma kolor twarzy. Jakiś miesiąc temu pierwszy raz w życiu nałożyłam 2 podkład z testerów na twarz, bo nie mogłam się zdecydować. Na szczęście nic mi nie wyskoczyło ;)
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o próbki to są spore szanse na ich dostanie w małych, osiedlowych drogeriach. Jak poprosisz o próbki jakiegoś podkładu, a akurat ich nie będzie przeważnie panie dają inne :)
Sama zdziwiłam się, że u mnie była tak natychmiastowa reakcja. To mi dało nieco do myślenia.
UsuńJa testowalam szminki, najpierw sama sobie bralam chusteczki i scieralam jakby ta wierzchnia warstwe. Jeszcze nikt mi uwagi nie zwrocil, ogolnie sama sie obsluguje, sama czyszcze, testuje, dobieram a potem szukam w szufladach. Przykro mi ale spora wiekszosc z ekspedientow nie ma pojecia co sprzedaje ani co komu pasuje.
OdpowiedzUsuńCo do mycia pedzli, myje czesto, z tuszem gorzej, niby nigdy nie nakladam przy nasadzie rzes ale ja lubie gdy on mi wlasnie zeschnie i zgestnieje... Szminki swoje wlasne tez czasem przecieram a czesto korzystam z pedzla :P
Sama raz spytalam znajome czy czyszcza pedzle to zostalam przez niektore wrecz wysmiana. No coz...
Świetny post :) Oj ile ja się naoglądam nie mytych pędzli klientek na lekcjach jak robimy przegląd kosmetyczki. I niektóre Panie są zaskoczone, że pędzle,puszki,gąbki się pierze :(
OdpowiedzUsuńA o testerach w perfumerii to już temat rzeka...
Kasia niestety wiele kobiet używa np. gąbeczki do pudru i pakuje ją z powrotem do opakowania... a tam nie tylko bakterie, ale też brud i tłuszcz z twarzy. Albo tak jak mówisz, nie myją pędzli, a później się dziwią, że coś im tam stale na twarzy wyskakuje, a przecież tak o siebie dbają.
Usuńja sklepowe testery tylko na łapkach, brrr , ale domowa hodowla mnie nie przeraża, dajemy radę w symbiozie ;)
OdpowiedzUsuńPodkład wylewam na rękę i przykładam do twarzy. Dokładnie mu się przyglądam, czy kolor jest odpowiednio ciepły, zawsze wybieram te najjaśniejsze i jakoś się udaje. Poza tym, jak już znajdę odpowiedni, to jestem mu wierna lub w drogerii wyciskam jego i porównuję obok inne. :)
OdpowiedzUsuńKaro to ja przeciwnie, zwykle szukam tych zimnych odcieni. Chociaż ocenianie w świetle jakie jest w sklepie też nie zawsze się sprawdza..
UsuńA ja staram się(wiadomo jak to wychodzi) raz na tydzień/2 tygodnie spryskać wszystkie swoje kolorowe kosmetyki (nawet baze brązującą chanel) płynem do dezynfekcji (alkohol wysycha i wszystko zostaje czyste i bez bakteriuchów), polecam spróbować, jest pewność że usuwa się zarazki ;)
OdpowiedzUsuńSuper ten post. strasznie przydatny :)
OdpowiedzUsuńtestery nawet podkładów nakładam na dłoń, już wiem jak podkład powinien się prezentować na dłoni aby dobrze wyglądał na twarzy i nie mam z tym problemów. Mnie z kolei trafia szlag jak widzę otwarte masła do ciała, cienie do powiek pomazane i pomacane. Wczoraj chciałam sobie kupić jeden cień w Rossmannie ale niestety nie trafiłam na żaden czysty :/
OdpowiedzUsuńTo już jest niestety problem... nie wiem jak można wkładać paluchy do jakiegoś masła i co najlepsze po prostu odstawić je na półkę. Mi raz zdarzyło się kupić tester perfum zamiast normalnego opakowania, bo ktoś podmienił je w kartonie... a mi oczywiście do głowy nie przyszło sprawdzić, czy w środku jest to co chcę kupić.
UsuńNie raz widziałam jak kobiety używały szminek w Inglocie i za każdym razem się zastanawiam jak one nie brzydzą się tego robić. Co do pędzla od podkładu to rzeczywiście zdarza mi się jednego użyć dwa-trzy razy, ale zawsze go wcześniej psikam płynem dezynfekującym, inaczej nawet tak po sobie miałabym opory użyć.
OdpowiedzUsuńŚwietny post, może niektórych naprowadzi na dobrą drogę ;)
Lady In Purplee myślę, że wiele osób jest jeszcze nie uświadomionych i zwyczajnie nawet nie myśli o takich "pierdołach" czy dziesięć babek przed nimi używało tego samego testera. Używanie testerowych szminek czy błyszczyków jest dla mnie najbardziej obrzydliwe...
Usuńtestery w sklepach czasami wyglądają okropnie...
OdpowiedzUsuńbardzo dobry wpis :)
Ja też tylko na ręce jeśli w ogóle...
OdpowiedzUsuńBardzo przydatna notka, też zawsze wszystko testuję na ręce i przeraża mnie jak inne kobiety testują coś na twarzy - szczególnie szminki i błyszczyki.
OdpowiedzUsuńJa sięgam najpierw po chusteczkę, spryskuję ją dowolnie wybranym testerem jakiegoś zapachu i taką mokrą chusteczką przejeżdżam po kosmetyku i okolicach jego dozownika.
OdpowiedzUsuńGorzej jak pomadka pachnie potem perfumami :P
eh przykre:/ ja się staram regularnie tusze wymieniać, ale ze szminkami to różnie bywa;p
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! :)
OdpowiedzUsuńTesterów w sklepie nigdy nie używałam :)
Wpis naprawdę świetny, ostatnio też się zastanawiałam nad takimi sprawami, zwłaszcza w kontekście testerów w sklepach... Nigdy nie wiadomo, kto przed Tobą używał danego kosmetyku ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie...
UsuńZ szminką się zgadzam w 100 % natomiast podkłąd...nie wiem u mnie jakoś tak inaczej bo ręce mam ciemniejsze twarz jednak jaśniejszą...gdybym nie wycisneła trochę na twarz wzięłabym za jasny,bo tak omylnie myślę że mam najjaśniejszą karnację :))
OdpowiedzUsuńAgata
Zwykle wybieram podobnie, ale nie zawsze trafiam...dlatego postanowiłam zaryzykować i niestety się nie opłaciło:)
UsuńNie wiedziałam, że podkłady matujące zasychają szybciej. Niby jest to logiczne, ale sama bym na to nie wpadła.
OdpowiedzUsuńOdnośnie testowania kosmetyków w drogeriach, to zawsze nakładam je tylko na dłoń. Mam opory przed nakładaniem czegokolwiek na żuchwę. Po pierwsze to niehigieniczne, a po drugie jeśli nie trafię z odcieniem, to po drodze do domu będę straszyła przechodniów plamami.
Pędzle myję po każdym użyciu. Raz w tygodniu wkładam je do szklanki z wódką. Nie mam profesjonalnego płynu do dezynfekcji pędzli. Obawiam się, że płyn do naczyń czy szampon mogą nie uporać się ze wszystkimi mikrobami.
Szminki zawsze nakładam pędzelkiem, ponieważ lubię mieć dokładnie rozprowadzoną pomadkę:) Nakładając ją prosto ze sztyftu łatwo wyjechać poza kontur. Używam raczej zdecydowanych, intensywnych odcieni, więc takie błędy od razu rzucają się w oczy.
Dlatego ja raczej nie używam ciemnych szminek. U mnie się nie sprawdzają, bo zaraz się porozmazuję na twarzy. Testowałam już kilka i zawsze jest to samo.
UsuńZ tego co wiem jeśli używasz pędzli tylko na sobie nie trzeba ich tak często dezynfekować jak przy używaniu na innych. To i tak głównie "Twoje" bakterie.
Żuchwa, przez "ż". Ja kiedyś jako nastolatka malowałam się testerami, jednak szybko przestałam, ponieważ uświadomiłam sobie ile osób ich przede mną używało. Jednak mam koleżankę, która potrafi iść do drogerii i zrobić sobie cały makijaż testerkami. Fuj. I oczywiście często ją wysypuje na twarzy, czy na ustach, czy też swędzą ją oczy. Ja najczęściej wykręcam pomadkę i przykładam ją do twarzy na wysokości ust, żeby zobaczyć czy dany kolor będzie mi pasować. Podobnie robię z cieniami, rozcieram sobie kolor na dłoni i przykładając do oczu sprawdzam czy kolor będzie mi pasować. Wiadomo, że to nie jest to samo, co umalowanie się, ale jeśli jakiś odcień wyjątkowo mi urody nie dodaje to od razu to widać.
OdpowiedzUsuńTen sam patent stosuję z pomadkami:) Z cieniami nie wpadłam, dzięki:)
UsuńSama miałam znajomą której pędzle były w opłakanym stanie, puszek od pudru nie wspomnę... poza tym walały się zwykle po całej łazience a ona stale leczyła się na jakiś trądzik itp...
ja zmieniam tusz co 3 miesiace. i przypomnialas mi, ostatnio bedac w sklepie widzialam jak jakas stara baba malowala usta testerem. bylo to dla mnie tak obrzydliwe, ze do dzis mi sie robi niedobrze.
OdpowiedzUsuńco do tuszu zmieniam co ok 4 miesiące więc z tym nie mam problemu:) jeśli chodzi o kupowanie podkładów często smaruje na dłoń i kupuje na oko. w świetle drogerii i tak nic nie zobacze :P
OdpowiedzUsuńkwestia testerów w drogerii jest gorąca. mnie bardziej niż klientki używające szminek, zaskakują NIEKTÓRE pracownice drogerii (niektóre, co podkreślam, żeby nie zbojkotowała mnie rzesza pracujących tam dziewczyn). kiedyś zdarzyło mi się wejść do Rossmanna kilka minut po otwarciu i przy szafie L'oreala stały dwie panie w charakterystycznych mundurkach i wykonywały standardowy makijaż z dostępnych kosmetyków. podkład z testera, puder z otwartego niewiadomo ile czasu testera w standzie, itd... wydawało mi się, ze kobiety tam pracujące najlepiej wiedzą, ile paluchów dziennie tam trafia i zostawia swoje "3 grosze". no ale co kto lubi. ja się do testerów nie dotykam, sprawdzam kolory na dłoni i zmywam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Szczerze mówiąc dziwię się, że sama obsługa była tak nieuświadomiona jak codziennie ogląda co klientki robią z testerami. Jeden pozytyw z tego taki, że chociaż nie malowały się normalnymi produktami bo o takich rzeczach też słyszałam, ale tu bardziej w odniesieniu do klientek.
UsuńJa cię proszę... "żadnych skrupółów." i "krosty na linii rzuchwy"... Lubię cię czytać, ale to razi w oczy i to bardzo ;/
OdpowiedzUsuńTeraz to i mnie poraziło :) Z reguły nie sadzę byków, nie wiem skąd aż dwa w jednym poście. Z tą "rzuchwą" to niezła historia, bo messalexa napisała mi wyżej, że zrobiłam błąd, a więc "poprawiłam" i byłam o tym święcie przekonana:) Obawiam się, że to zmęczenie po prostu i zbyt szybkie sprawdzanie tego co się napisało. Zapamiętam na przyszłość i będę dokładniejsza.
UsuńBtw. pozdrawiam. Czy obserwujesz mnie wyłącznie jako anonim? Mam zdrowe podejście do zwracania mi uwagi, więc nie trzeba pisać z ukrycia. Do następnego
Świetny post :) Przenigdy nie korzystam z testerów w sklepach inaczej niż aplikując na dłoń. Co do podkładów to niestety sprawdzonego sposobu nie mam. A o przedłużeniu żywotności tuszu nie słyszałam wcześniej - ludzie to mają pomysły :D
OdpowiedzUsuńmuszę przejrzeć szminki i tusze :P
OdpowiedzUsuń