Stało się, doszłam do etapu gdy mam praktycznie naturalne włosy, po wielu latach farbowania i co gorsze rozjaśniania. Moje włosy nieco się zagęściły, chociaż jeszcze nie na tyle na ile bym chciała. Nie są też już takie tępe:) Mam jeszcze porównanie z rozjaśnionymi końcówkami i różnica jest kolosalna, faktycznie gdy miałam rozjaśnione włosy wiedziałam, że są przez to sztywne i sianowate, ale gdy mogę je porównać z obecnymi to wierzcie mi, że farbowane przypominają cienkie druty... Na szczęście jeszcze jedno cięcie i będzie po wszystkim.
Jakie napotykam trudności w pielęgnacji naturalnych, średnioporowatych włosów?
1. Błędne przekonanie że naturalne włosy są niewymagające
Cóż...do niedawna myślałam, że gdy znów będę miała naturalne włosy to z pielęgnacją będzie znacznie prościej. Wiecie, przy włosach rozjaśnianych jest tak, że niewiele można już z nich wykrzesać, bo są bardzo zniszczone i ciężko je czymkolwiek odżywić, a raczej sprawić by znośnie wyglądały. Wmawiałam sobie, że jak będą niezniszczone farbami to nałożę jakąkolwiek odżywkę i będzie super (nie ma przy nich aż takiego problemu z rozczesywaniem po umyciu). Skutkiem tego coraz rzadziej stosowałam olejowanie czy bogatsze odżywienie poprzez maski.
Dodajcie sobie do tego zimę i wiadomo co otrzymałam. Włosowy minimalizm
za bardzo się u mnie nie sprawdził niestety..
2. Stosowanie tych samych produktów co wcześniej
Moje obecne zapasy kosmetyczne są na tyle duże, że mam kilka olei czy odżywek, które z pewnością sprawdzałyby się na moich (wcześniej) wysokoporowatych włosach, a na obecnych nie bardzo chcą. Włosy średnioporowate nie lubią już tak bardzo protein czy też określonych olei. Stąd też moje ulubione olejowe mieszanki nie działają już tak fajnie - np. wielbiony wcześniej Babydream fur mama z Rossmanna czy też oliwka Hipp. Owszem, nie powodują one puszenia czy brzydkiego wyglądu włosów, ale nie odczuwam już takiego cudownego efektu mięsistości i wygładzenia jak wcześniej. Po maskach typu drożdżowa Babuszki Agafii też nie jest już tak fajnie jak było... Wypracowana wcześniej, sprawdzona pielęgnacja teraz przewróciła się do góry nogami. Ciężko mi teraz sprawić, by moje włosy były mięsiste i dociążone..
3. Zniechęcenie
Czasami czuję się zniechęcona tym szukaniem, bo niewiele kosmetyków sprawia, że jestem naprawdę zadowolona z wyglądu swoich włosów. Wcześniej trafiałam na kosmetyki lepsze i gorsze, teraz trafiam głównie na średniaki. Wydawało mi się, że jak przeskoczę na średnią porowatość to będzie łatwiej, przecież wiele osób pisze, że takie włosy jest najłatwiej pielęgnować. Serio? Okazuje się, że to większa ruletka niż przy typowo skrajnych - wysokoporowatcyh i niskoporowatych włosach. U mnie średnie włosy to też średnie działanie większości produktów.
4. Zbyt mocne oczyszczanie = szampon z SLS
Sprawdziłam też jak to było z mocniejszym oczyszczaniem włosów, czyli z szamponami z SLS, które kiedyś stosowałam przecież cały czas. Przez pewien czas stosowałam tylko szampon z SLS podczas każdego mycia
licząc na to, że moje włosy dadzą sobie radę. Nie robiłam tego z
premedytacją, bo był to okres gdy kupiony przeze mnie delikatniejszy
szampon okazał się totalnym niewypałem a zakup innego był mi nie po
drodze. Zresztą, potraktowała to jako eksperyment. Skutek? Nie, nie był to dobry pomysł. Na szczęście szybko wróciłam do mycia delikatniejszymi szamponami (nadal wielbię Babydream).
5. Chodzenie spać z wilgotnymi włosami
Włosy zniszczone, o wysokiej porowatości schną znacznie krócej. Według mojego standardowego planu dnia myłam je po 22 i idąc spać około północy moje włosy były już suche. Niestety teraz raczej nie zdążają, choć długość jest właściwie ta sama. Wiem, że to dla nich masakra, ale ciężko mi się przestawić na inny tryb.
Czy którejś z Was udało się wrócić do naturalnych włosów? Czy jest z tego zadowolona?
Czy mając średniporowate włosy napotyka podobne problemy? Jeśli macie takie włosy i trafiłyście na jakiś super produkt to koniecznie napiszcie!
Wróciłam do naturalnego koloru włosów. Włosy były oklapnięte, co drugi dzień musiałam je myć bo były tłuste, nie ważne jak je układałam opadały. Nie wiedziałam wtedy, że może to wina tego, że nie zmieniłam pielęgnacji, a naturalne włosy potrzebują innych kosmetyków. Wróciłam do farbowania. Farbuje rzadziej niż na miesiąc/dwa. Włosy dopiero teraz mam idealne. Skupiłam się na ich potrzebach i nawet udaje mi się utrzymać od października idealne końcówki.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że teraz jesteś z nich zadowolona:) Mi się wydawało że z naturalnymi nie będzie dużo zachodu, ale to jednak nie takie proste.
UsuńZniechęcenie ;-) To chyba problem w każdej sferze życia...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak..
UsuńRównież chodzę spać z mokrymi włosami (popełniam też inny błąd, bo rozczesuje je na mokro). Choć mam naturalny kolor od zawsze ( :) ), to w chwili obecnej są w tak tragicznym stanie, ż pomóc mogą tylko nożyczki :(
OdpowiedzUsuńAstoria z tego co wiem, to np. kręcone włosy wolą czesanie na mokro. Ja czeszę wilgotne, przed snem..
UsuńNaprawdę? Włosy schły Ci w dwie godziny? Pytam, bo myślałam, że mam wysokoporowate włosy, ale mi schną dobre kilka godzin... Czasem nawet rano są jeszcze lekko wilgotne. Może też są średnioporowate? Ech, czemu to musi byc takie skomplikowane... ;) Zazdroszczę, że już się prawie pozbyłaś blondu, mnie jeszcze czeka trochę zapuszczania, nim wrócę do swojego naturalnego koloru... Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTo oczywiście zależy też od Twojej długości włosów. Moje były do ramion i tak schły. Przy dłuższych czas się nieco wydłuży. Myślę jednak, że możesz nie mieć wysokoporowatych:)
UsuńJa nie zrezygnuję z chodzenia spać z wilgotnymi włosami. Uniemożliwia mi to świadomość, że moje włosy nienawidzą suszarki oraz mój tryb życia - w sensie rozkład doby :)
OdpowiedzUsuńJamapi sama czasami zastanawiam się co dla moich włosów gorsze- suszarka czy spanie z wilgotnymi:) Staram się jednak nie stosować suszarki. W ostateczności gdy mam mokre włosy a muszę gdzieś wyjść.
UsuńTo u mnie jest dokładnie tak samo, ale niestety w 90% przypadków myję włosy zaraz przed pójściem spać. Te 10% to soboty i dni wolne, kiedy mogę chodzić z mokrą głową po domu i je naturalnie suszyć :)
UsuńNaturalne włosy mam od zawsze. Niestety często chodzę spać z mokrymi włosami i myję je szamponami z SLS. :(
OdpowiedzUsuńPrzez kilka lat farbowałam włosy na czarno, postanowiłam wrócić do swojego naturalnego koloru nie rezygnując z ich długości, miałam więc przez długi okres czasu dwukolorowe włosy. Potem myslałam, ze sa piekne i cudowne, aż półtora roku temu moja mama wyprowadziła mnie z błędu - moje włosy były jak wata. Matowe, suche, splątane. Po półtora roku pielęgnacji mogę stwierdzić, ze mam włosy średnioporowate. Dziś umyłam je o 18.00 (wyjątkowo) i wciąż sa wilgotne. Równiez popełniam grzech chodzenia spać w morych. Moje włosy kochają oleje i bogatą pielęgnację. Olej na kilka godzin, delikatne mycie (kochają szampony Tołpy, czarne mydło syperyjskie i płyn BDFM), potem maska lub odżywka (natur vital, alterra aloesowa, alverde morelowa, marokańska z arganem, Biovaxy) a potem jeszcze dużo odżywki b/s i na koniec jedwab GP na pół długości. Lubia też żel lniany, nie lubią za to odzywki Garniera avokado&karite i oleju kokosowego. Bardzo lubię moje włosy, i dopóki nie będe mocno siwa, nie zamierzam ich farbować. Ciesze się, ze męczyłam się z odrostami i teraz mogę mieć naturalki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
hej, mam dokładnie tak , jak Ty.. to znaczy nie mogę znaleźć szamponu cud i oleju również ...jakoś baby dream który był cudowny okazuje się teraz zrobić na moim łebku mietlaka ... a oleje tak oblepiają się na włosach że nie mogę domyć po czym są przetłuszczone, przyklepane przez około tydzień męczarni z myciem codziennym wiec troszkę z tego powodu zrezygnowałam z olejowania .. teraz żałuje bo przez pól roku rzadko stosowałam olej i widzę skutki rozdwojenia :( blondu pozbyłam się w rok ... z włosów do ramion ścięłam do uszu i potem co miesiąc podcinałam około 1cm czyli to co odrosło by pozbyć się resztek rozjaśniacza i postrzępionych końców..tak tez teraz jestem już w samej naturze hahh
OdpowiedzUsuńJa nie chcę wracać do naturalnych nie wytrzymałabym ;P
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie wracania do naturalnego koloru i już po odroście widzę, że wcale nie będzie tak łatwo. Myślę, że na pewno będzie łatwiej niż z rozjaśnianymi włosami :)
OdpowiedzUsuńOstatnio co raz częściej myślę, aby po maturze ściąć rozjaśnianą długość... Jeszcze to na pewno przemyślę ;)
Ja wciąż znajduję się na etapie powrotu do naturalek;) Na razie moje włosy uwielbiają oleje dedykowane wysokoporom, ale też obawiam się, co zrobię, gdy ich potrzeby ulegną zmianie. Uważam, że pielęgnacja skrajnych typów jest łatwiejsza.
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś na BBC program, który dokumentował pewien eksperyment - kobieta i mężczyzna nie myli się przez chyba 2 czy 4 tygodnie. Wiem, brzmi okropnie i nikomu oczywiście tego nie polecam, ale wyniki tego eksperymentu były zadziwiające. Oczywiście oboje na samym początku bardzo dużo narzekali, na pot i przetłuszczone włosy, jednak po tygodniu okazało się, że włosy zaczęły nabierać blasku i przestały być jak strąki. Okazało się, że nadmierna pielęgnacja również szkodzi, ale trochę trzeba czasu, aby zacząć zauważać efekty odstawienia miliona odżywek i szamponów.
OdpowiedzUsuńNie zniechęcaj się, na pewno naturalne włosy jeszcze Cię zaskoczą i będziesz z nich bardzo zadowolona;-)) Pozdrawiam!
Pkt 3 idealnie do mnie pasuje i idealnie opisuje mnie w obecnym momencie włosomaniactowa :)
OdpowiedzUsuńPkt 4 jednak to moje przeciwieństwo :D Ja używam TYLKO szamponów z SLS, bo te bez SLS więcej szkodzą moim włosom niż pomagają :(
Zapomniałam napisać, że idealnym dla mnie jest olej lniany i olej z orzechów laskowych. Włosy nie gardzą tez mieszankami alterry i alverde.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam