Miałyście już okazję próbować kosmetyków z niemieckich drogerii DM? Tak, mam na myśli oczywiście kosmetyki marki Balea. Jakiś czas temu miałam styczność z ich arbuzowym balsamem do ciała. Powiem tylko tyle, że jego zapach tak mnie zachwycił, że mogłabym zużyć kilka opakowań pod rząd... niestety była to edycja limitowana :(
Dzięki kochanej Angel trafił do mnie ostatnio również Cytrynowo-waniliowo-kremowy Żel pod prysznic z serii Balea Young, nazwany "Zucker Schnute" :) Byłam bardzo ciekawa czy tym razem również będę zadowolona.
Żel kosztuje ok. 0,70 - 0.80 €/ 250ml.
Żel kosztuje ok. 0,70 - 0.80 €/ 250ml.
Opakowanie jest bardzo zgrabne i urocze, nie sądzicie? :) Zamykane na charakterystyczny 'klik', dzięki czemu nic nie dostaje się do środka nawet gdy stoi pod prysznicem. Bardzo nie lubię gdy do moich kosmetyków dostaje się woda przez ich złe zamknięcie...
Ja co prawda już "young" nie jestem, ale żelu owszem używam. Naprawdę ma się ochotę zjeść zawartość buteleczki:) Zapach jest niesamowity i niespotykany. Bardzo intensywny i słodkawy, może nawet za bardzo jak dla mnie. To takie połączenie lodów cytrynowych i jogurtowo-wiśniowych. Gdzieś widziałam porównanie do polewy śmietankowo-cytrynowej do ciast :) Nie jest to jednak jakiś orzeźwiający zapach, przez tą swoją słodkość. Sam w sobie bardzo mi się podoba, ale nie jestem pewna czy pasuje mi akurat w żelu pod prysznic. To jednak kwestia indywidualna. Chętnie spróbowałabym innych wersji zapachowych.
Żel jest bardzo gęsty i ma przezroczysto-opalizujący kolor:) Jutro dodam zdjęcia, bo oczywiście robiłam je wczoraj i gdzieś mi się zapodziały.. Świetnie się pieni nawet w niewielkiej ilości i wydaje mi się, że będzie wydajny, chociaż opakowanie jest małe. Nie wysusza skóry, ale też specjalnie nie nawilża. Spełnia jedynie swoją myjącą rolę.
Prześwietliłam nieco skład:
Sodium Laureth Sulfate - czyli SLES a nie SLS, zawsze to coś.
Substancja pianotwórcza, stabilizująca i poprawiająca jakość piany w mieszaninie z anionowymi substancjami powierzchniowo czynnymi. Pełni rolę modyfikatora reologii (czyli poprawia konsystencję) w preparatach myjących, zawierających anionowe substancje powierzchniowo czynne, dzięki tworzeniu tzw. mieszanych miceli.
Regulacje prawne
Składnik dozwolony do stosowania w kosmetykach w ograniczonym stężeniu. Znajduje się na liście substancji dozwolonych do stosowania w kosmetykach wyłącznie w ograniczonej ilości, zakresie i warunkach stosowania. Maksymalne stężenie amin drugorzędowych w produkcie gotowym nie powinno przekraczać 0,5%, także maksymalne stężenie amin drugorzędowych nie powinno przekraczać 5% (dotyczy surowców). Ponadto substancji nie należy stosować z substancjami nitrozującymi. Maksymalna zawartość nitrozoaminy nie powinna przekraczać 50 mikro g/kg. Substancja nie powinna być przechowywana w pojemniku zawierającym azotyny." [źródło: www.kosmopedia.org]
Pozostaje wierzyć, że skoro żel został dopuszczony do sprzedaży, to norma prawna została zachowana. Trochę jednak ostudziło to mój zapał do kosmetyków Balea. Nie piszę tego jednak jako specjalista, więc być może moje obawy są zupełnie niesłuszne.
Żel okazał się całkiem fajny, ale raczej nie skuszę się ponownie. Pewnie nawet nie miałabym możliwości.
Chciałam również wypróbować kosmetyki Belea. Pozostaje jedynie allegro, a i tak tylko ograniczoną ilość można tam znaleźć. :P
OdpowiedzUsuńNo niestety, ale może z czasem będzie lepiej:) A masz coś konkretnego na oku?
UsuńMiałam kiedyś z Balea krem do rąk i mydło w płynie i oba produkty były świetne a szczególnie ich zapachy:)
OdpowiedzUsuńale mi się szata graficzna buteleczki podoba!;)
OdpowiedzUsuńśliczne opakowanie ;D
OdpowiedzUsuńChciała bym go też wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńwyobrażam sobie zapach...
OdpowiedzUsuńJa lubię baleę:) Ma tanie i całkiem fajne kosmetyki. Składowo lepsze jest Alverde. Rzucam okiem na skład kosmetyku, ale głównie tych do twarzy i włosów. I jeżeli produkt dobrze działa to nie skreślam go dlatego, że ma coś tam w składzie.
OdpowiedzUsuńJa też lubię Baleę. Ta seria jest szczególnie fajna jeżeli chodzi o zapachy. Kiedyś była edycja czekoladowo-bananowa. Szał jak dla mnie. A potem odkryłam produkt z Twojego wpisu. Pachnie jak ciasto cytrynowe, które często piekę.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę :) chętnie bym spróbowała:)
OdpowiedzUsuńhmmm zapach jakby stworzony dla mnie:D
OdpowiedzUsuńOpakowanie ma strasznie slodkie :D
OdpowiedzUsuńBalea ma fajne rzeczy ale nie wszystko ;) choć to i tak nie zmienia faktu, że jeżeli mam okazję to pokuszę się na pewne rzeczy.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa, nie sposób robić analizy i wyłuszczać później tylko jednego składnika ;)
Miałam 2 czy 3 żele pod prysznic, ale nie zachwyciły mnie.
OdpowiedzUsuńNic mnie z Balei nie kusi, nawet mając możliwość powąchania rok temu byłam w Koszycach i nic mi sie w oczy ani nos nie rzuciło.
Musi ładnie pachnieć :) I opakowanie słodkieee :D
OdpowiedzUsuńOpakowanie słodkie, zapach można sobie jedynie wyobrazić. Mam swoje ulubione żele plus uczestniczę w akcji "denko", toteż na razie kończę te, które mi już zalegają :). Na opisywany żel raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten żel ze względu na aromat! Ma pewne miejsce w mojej łazience. Podobnie pachnie też peeling o zapachu maślanki cytrynowej.
OdpowiedzUsuńMoja siostra sie wybiera teraz na tydzien do niemiec, chyba jej dopisze ten zel do listy zakupow ;)
OdpowiedzUsuńSklad mi sie nie podoba ale tak opisalas ten zapach ze musze sprobowac :)
No i ze wzgledu na buteleczke ;)
A ze cena niewielka to jakos przeboleje ten sklad. Zreszta jesli idzie o sklady, bardziej mi zalezy na kosmetykach do pielegnacji wlosow, cialo to tam czymkolwiek umyje ;)
Skład nie jest piękny ale ten zapach mnie powalił :) :***
OdpowiedzUsuń