"Podaruj swojej skórze rajską błogość zanurzoną w aksamicie balsamu, który intensywnie nawilży i odżywi Twoje ciało. Specjalnie wyselekcjonowane związki z kukurydzy przywrócą skórze utraconą jędrność i elastyczność, a wosk z oliwek perfekcyjnie ją wygładzi."
Miałyście kiedyś okazję odwiedzić SPA albo Hawaje? Niestety sama nie doświadczyłam tej przyjemności, ale jej namiastkę mogłam poczuć podczas używania balsamu z Serii SPA RESORT HAWAII z Dr Irena Eris*. Trzeba przyznać, że jest to kosmetyk luksusowy, z tak zwanej wyższej półki. Słoiczek 200 ml tego balsamu kosztuje nieco ponad 100 zł i jest dostępny w Douglasach. Impreza zatem niezbyt tania, a czy niezapomniana przeczytacie poniżej.
Opakowanie balsamu jest plastikowe, ale bardzo solidne i miłe dla oka. Dodatkowo zapakowane w tekturowe białe pudełko z kolorową nakładką. Zgrabne i eleganckie, przyciągające swoją szatą graficzną.
Samo opakowanie, mimo, że często zachęca do zakupu (w tym przypadku na pewno) i przesądza o tym, czy kosmetyk łatwo się dozuje jest często sprawą drugorzędną. Co szczególnie doceniam w mazidłach do ciała? Ładny zapach, dobrą wchłanialność i działanie.
Zacznijmy zatem od zapachu. Cenię sobie ładnie pachnące produkty, bo mobilizują mnie do ich używania:) Jeśli chodzi o wszelkie masła i balsamy zwykle wybieram zapachy słodkie i owocowe. Po tym produkcie również spodziewałam się podobnego. Jak się jednak okazało jego zapach przypomina bardziej luksusowe, być może delikatnie kwiatowe perfumy. Na pewno jest intrygujący i niespotykany jeśli chodzi o kosmetyki do pielęgnacji. Poza tym przez jakiś czas utrzymuje się na skórze, ale w delikatnej postaci.
Jeśli chodzi o konsystencję to balsam jest lekki i rzadki. Tutaj również zostałam zaskoczona. Szybko się wchłania i staje się niewidoczny na skórze. Otula nasze ciało jak delikatna mgiełka.
Balsam sprawia że skóra jest gładka i nawilżona. Staje się znacznie przyjemniejsza w dotyku, co nawet zauważył mój partner. Przyznaję, że byłam zdziwiona gdy zapytał czego użyłam, że mam tak fajną i delikatną skórę. Macie zatem rekomendację faceta:) Intrygujący opis na opakowaniu, który zacytowałam na początku recenzji nie był zatem słowami rzuconymi na wiatr, bo jak się przekonałam każde słowo zostało potwierdzone.
Lubię sobie zaserwować czasami domowe SPA z udziałem tego balsamu. Trzeba się rozpieszczać, nawet kosmetykami:) Według mnie bardziej nadaje się na specjalne okazje niż do codziennego smarowania po kąpieli. Każde użycie wiąże się z bardzo miłymi doznaniami, które jako kobieta bardzo cenię:) Produkt jest bardzo fajny, trzeba to przyznać. Gdyby nie cena na pewno wypróbowałabym pozostałe serie.
Skład INCI: Aqua, Methyl Gluceth-20, Isohexadecane, Dimethicone, Tocopheryl Acetate, Butylene Glycol, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Ceteareth-20, Pentaerythrityl Distearate, Cetearyl Alcohol, Sodium Polyacrylate, Cyclopentasiloxane, Hydrogenated Olive Oil Decyl Esters, Polysilicone-11, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Sodium Hyaluronate, BHA, Lecithin, Micrococcus Lysate, Methylparaben, Diazolidinyl Urea, Parfum, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, CI 16035, CI 17200.
* Produkt otrzymany do przetestowania.
Troszku dużo jak na balsam :)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo:)
Usuńa ja tam często jestem w spa ale domowym hehhe :D
OdpowiedzUsuńbalsamik mnie tez zaintrygował...
ciekawie się prezentuje;)
OdpowiedzUsuńStrasznie drogi. Szkoda byłoby mi pieniędzy na balsam za ponad 100 zł. Chyba za taką cenę to jedynie byłabym skłonna kupić perfumy albo naprawdę dobry podkład :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie wiem co powinien zrobić mi balsam bym tyle za niego zapłaciła. Jeszcze krem do twarzy bym rozumiała. No, ale to seria ekskluzywna... a to się ceni.
Usuńdrogie to domowe spa:/ a szkoda
OdpowiedzUsuńNo niestety..
UsuńCena za krem poraża. A to tylko masło nawilżające. Szkoda, bo cenię Eris (Lirene, Under20, itp). Taką cenę jestem skłonna wydać, ale na kosmetyki kolorowe. Dobrze - również na kosmetyki do twarzy :D A jeszcze więcej na perfumy ;) Ciało musi zadowolić się Neutrogeną ;)
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie, balsam fajny, ale za drogi.
UsuńA czego z Neutrogeny dokładniej używasz? Miałam kiedyś jakiś balsam ale nie pachniał i nie byłam jakoś zachwycona działaniem, więc nie kupiłam ponownie.
Uwielbiam kwiatowe zapachy, więc pewnie zmobilizowałby mnie do regularnego stosowania.
OdpowiedzUsuńOn nie jest taki zupełnie kwiatowy, ciężko go określić.
UsuńMoja mama ma ten balsam i bardzo go sobie chwali.
OdpowiedzUsuńFajnie, zapach kusi...tylko cena nie do przejścia dla mnie;/ co jak co ale na balsam 100 nie wydam:))
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o balsamy do ciała to dla mnie też.
UsuńWydać tyle żeby potem szkoda by było używać normalnie to moim zdaniem bez sensu, ale z drugiej strony czasem przyjemna odskocznia też jest miła :)
OdpowiedzUsuńDlatego ja bym go używała tylko na specjalne okazje:) Cóż...z ciuchami jest podobnie:)
Usuńdziekuję za miłe komentarze :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę szkoda tego podkładu ;/ u mnie sprawdza sie super :)
Zostałaś oTAGowana: http://cathe-elen.blogspot.com/2012/05/tag-lubie-to.html :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam domowe SPA, co jak co ale ono zawsze poprawia nastrój!
OdpowiedzUsuńja nie widziałam u siebie w drogerii takiego cudeńka...a szkoda bo bym chetnie kupiła :)
OdpowiedzUsuńZ tego co czytałam to jest tylko w Douglasach.
Usuńja też go mam, ale nie tknęłam jeszcze, oszczędzam ;)
OdpowiedzUsuńZawiera niezbyt przyjemne składniki jak paraben czy Diazolidinyl Urea. Nie kupiłabym w tej cenie;)
OdpowiedzUsuńNo jak facet zauważy zmianę w pielęgnacji to jest ogromny plus dla produktu :) Szkoda, że cena sporawa jak na taką pojemność :(
OdpowiedzUsuń