Jeśli chodzi o żele intymne to nie
mam co do nich wygórowanych wymagań, ale też nie wyobrażam sobie
funkcjonowania bez takiego kosmetyku w swojej łazience. Taki produkt
musi zapewniać mi przede wszystkim świeżość, delikatność i nie
powinien podrażniać.
Od ponad miesiąca stosuję Proteinowy płyn do higieny intymnej od Lirene. Buteleczka 300 ml kosztuje ok. 12 zł. Od razu powiem, że uwielbiam gdy moje kosmetyki posiadają pompkę, zwłaszcza jeśli dotyczy to kosmetyków które mają pozostać jak najdłużej higieniczne. Długo lubiłam żel do higieny intymnej z Venus (kora dębu), ale chyba nigdy nie zdarzyło mi się kupić opakowania ze sprawnie działającą pompką i zawsze męczyłam się z aplikacją... Pompka umożliwia nam wydobycie dokładnie takiej ilości produktu jakiej potrzebujemy. Przy buteleczkach ze zwykłą nakrętką często zdarzało mi się wylewać za dużo, a jak wiadomo tego typu kosmetyków używamy w minimalnej ilości.
Opakowanie jest
nieprzezroczyste, więc ciężko ocenić ile produktu zostało, ale
biorąc pod uwagę wydajność tego płynu na pewno będę go miała
jeszcze kilka miesięcy. Poza tym
opakowanie jest bardzo solidne i wytrzymałe, nic się nie wygina,
nie ma opcji by do środka dostała się woda.
Płyn zawiera
oczywiście kwas mlekowy, który ma przywracać fizjologiczne pH
skóry, zapewniać naturalną barierę ochronną i jest niezbędny
przy pielęgnacji wrażliwych miejsc intymnych. Sam skład wydaje mi
się podobny do innych żeli tego typu.
Jeśli
chodzi o działanie to nie zauważyłam żadnego podrażnienia czy
innych niepożądanych skutków. Ma delikatny zapach i gęstą
konsystencję. Dosyć dobrze się pieni, łatwo zmywa. Nic się po
nim nie dzieje, no i nic się dzięki niemu nie dzieje:) Przez ten czas nie odczuwałam żadnego pieczenia itp. Jeśli macie ochotę znalazłam go również na KWC.
Uważam,
że dobrze spełnia swoją rolę, poza tym ma idealne opakowanie,
dlatego polecam.
Proteinowy mówisz:) Czytałam że płyny do higieny intymnej można używać również do mycia skóry głowy:) A ten zawiera proteiny i kwas mlekowy:) Nadawałby się świetnie:)
OdpowiedzUsuńMój TŻ pomylił go z żelem do mycia i zauważył, dopiero gdy stwierdził, że ten mu coś słabo pachnie:) Tamten też miał biało-pomarańczowe opakowanie:P
UsuńAktualnie korzystam z płynu Ziaji, ale może i na ten przyjdzie pora :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię, niestety Ziajki nie mają pompek...i zawsze za dużo wylewam.
Usuńmoze sie skusze ;) a obecnie uzywam Lactacyd Femina i jestem nawet zadowolona;)
OdpowiedzUsuńja też :)
UsuńObecnie używam biedronkowego nawet bardzo go polubiłam szkoda, że nie ma pompki bo są wygodniejsze:)
OdpowiedzUsuńja teraz mam jakiś z Ziaji :)ale jak mi się skończy z chęcią wypróbuję!
OdpowiedzUsuńJa właśnie dzisiaj kupiłam ten biedronkowy płyn do higieny intymnej, ale jak się skończy to kupię chyba ten Lirene, bo jest z pompką :)
OdpowiedzUsuńLuubię;))
OdpowiedzUsuńPowinno być "Luuuubię to!" :)
UsuńMi akurat się kora dębu nie zacinała, ale miałam parę innych żeli do higieny intymnej, gdzie trzeba było rozkręcać butelkę, by wydobyć produkt. Jest to strasznie uciążliwe i niehigieniczne.
OdpowiedzUsuńWiesz, żeby ona mi się zacinała to pół biedy...ale w ogóle mi nie działała i nie dało sie tego naprawić. Pompka jakby odskoczyła w ogóle z korka i nie chciała wleźć z powrotem:) Nie mówiąc o tym, że raz mi się ten płyn odkręcił w torebce....
UsuńJa jestem od dawna wierna Ziaji, ale taka butelka z pomką by mi się faktycznie przydała :)
OdpowiedzUsuńZ LIrena uwielbiam mleczko do demakijażu, tego produktu w ogóle nie znam.
OdpowiedzUsuńja używam płynu z bielendy 'proteiny mleka' z kwasem mlekowym, o pojemności 500ml wystarcza na bardzo długo, zakupiłam go pod koniec listopada ubiegłego roku i właśnie kończę, na pewno do niego wrócę;]
OdpowiedzUsuńależ ja mam zapłon. dopiero się zorientowałam, że zmieniłaś adres bloga. ale już jestem i już obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńHi hi :) Jak to mówią lepiej późno niż wcale. Cieszę się, że jesteś:D
UsuńJa uwielbiam płyn odświeżający z Cleanic:)
OdpowiedzUsuń