Ten kosmetyk jest znany już chyba wszystkim, ale powiem szczerze, że do tej pory nie znalazłam nic równie genialnego do pielęgnacji moich ust. Dlatego chyba zawsze będzie zawsze wielbiony na moim blogu. Od kiedy go pierwszy raz kupiłam, a było to co najmniej dwa lata temu praktycznie nigdy się nie rozstajemy i jest to nieodłączny element mojej kosmetyczki.
Nadal stosuję wersję w słoiczku i jestem jej wierna. Balsam do ust Tisane to produkt Herba Studio i możemy go kupić wyłącznie w aptekach.Wydaje mi się, że jest dobrze dostępny.
Cena / pojemność:ok. 9 zł / 4,7 g.
Opakowanie: Balsam dostępny jest w plastikowym, zakręcanym słoiczku i tradycyjnym sztyfcie. Do słoiczka dołączone jest jeszcze tekturowe opakowanie, którego ja już nie mam niestety. Oczywiście słoiczek jest mniej wygodny i higieniczny, ale ja jestem bardzo do niego przywiązana i jakoś nie ciągnie mnie już do sztyftu. Chociaż możliwe że kupię go dla porównania. Teoretycznie produktu nie jest dużo, praktycznie starcza na długo.
Konsystencja,zapach, wygląd: Przy niższych temperaturach kosmetyk jest bardziej zbity i twardszy, przez co zużywamy go mniej. Przy wyższych (tak jak teraz) robi się bardziej miękki i mazisty, łatwiej wyciągnąć go z opakowania i siłą rzeczy znacznie szybciej znika. Jeśli chodzi o zapach to pachnie cudownie! Słodko, smacznie, miodowo.. Nie bez znaczenia mój TŻ mówi, na niego „miodek” :) Zapach jest dosyć intensywny i jeśli ktoś zbliży się do Was z posmarowanymi nim ustami na pewno to poczujecie. Kolorek również ma podobny do miodu. Aha, szczególnie w lecie gdy jest takie dosyć rzadki często włazi pod paznokcie co nie jest zbyt fajne jeśli mamy długie.
Opis producenta:
- "Wygładza szorstkie, spierzchnięte usta przywracając aksamitną gładkość
- Chroni usta przed wpływem czynników środowiskowych jak słońce, wiatr, deszcz, mróz
- Odżywia delikatną skórę warg
- Nawilża i chroni usta przed wysychaniem
- Regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć oraz opryszczki.
Skład INCI: Cera alba, Olea Europea oil, Petrolatum, Ricinuscommunis oil, Isopropyl Mirystate, Honey, Echinacea purpurea &Melissa officinalis & Silybum Marianum Extract, Aqua, GlycerylStearate, Cetyl Alcohol, Propylene glycol, Cholesterol, Tocopherylacetate, Ethyl Vanillin." [źródło: http://www.herbastudio.pl/]
Składniki aktywne: Wosk pszczeli ,miód, olej rycynowy, oliwa, ekstrakt z melisy, jeżówki purpuroweji ostropestu plamistego, witamina E.
Moja opinia: Balsam ma bardzo fajny skład i co najważniejsze spełnia wszystkie obietnice producenta. Uwielbiam używać go i latem i zimą. Idealnie nawilża usta i sprawia że są bardzo miękkie. Przy regularnym stosowaniu możecie zapomnieć o spierzchniętych ustach :) Poza tym jest tak smaczny, że ciężko się powstrzymać żeby go nie zjeść. Potwierdzam, że jest niezastąpiony gdy przydarzy nam się opryszczka i działa wtedy zupełnie inaczej niż standardowe kremy typu Zovirax itp. które u mnie powodują powstawanie strupków, on nawilża i wszystko lepiej wygląda i szybciej znika. Opakowanie jest malutki, więc wszędzie się zmieści. Jest szczelnie zamknięty, więc nigdzie się nie rozpłynie. Jak dla mnie produkt idealny.
UWIELBIAM GO :)
OdpowiedzUsuńsuper jest! mówię tak :))
OdpowiedzUsuńmój ideał ale ze względu na długie paznokcie wybieram sztyft:)
OdpowiedzUsuńTaaa...zapomniałam o tym napisać:P Zaraz się poprawię.
Usuńteż go miałam,ale słoiczki średnio lubię, a czy sztyft działa tak samo dobrze?
OdpowiedzUsuńSama nie używałam obu wersji, ale np. tutaj
Usuńznalazłam dla Ciebie porównanie. Z tego co przeczytałam to słoiczek jest lepszy. Bardziej wydajny i nieco lepiej działa...
PS. A Idalia pod spodem napisała, że działają tak samo :) Sztyft jest nieco droższy.
Usuńnie miałam go jeszcze, ale na pewno kiedyś go wypróbuję, bo zbiera sporo pozytywnych recenzji :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry,polecam:)
UsuńNie wyobrażam sobie go nie mieć:P
UsuńSama sobie się dziwię, że jeszcze go nie mam... ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Tisane i w sztyfcie i w słoiczku (nie widzę różnicy w działaniu).
OdpowiedzUsuńP.s. nie wiem czemu, ale Twoje nowe posty nie pojawiają mi się w ogóle w liście czytelniczej... Chyba odsubskrybuję Cię i znowu zasubskrybuję.
Spróbuj może zadziała. Ja już nad tym przestałam panować co mi blogspot odstawia...
UsuńPewnie następnym razem kupię sztyft dla porównania, bo i mój mąż regularnie używa Tisane,a że jego opakowanie się skończyło, to ja wezmę sztyft, a jemu dam "bardziej męski" słoiczek :P
Mój mąż uwielbia Carmexa w sztyfcie.:)
UsuńJa za to słoiczek trzymam obowiązkowo w sypialni, na szafce nocnej.:)
Ja również mam:) Jedyny minus jest taki ze jak bardzo długo się go nie używa to po jakimś czasie zaczyna dziwnie pachnieć;/
OdpowiedzUsuńAle uwielbiam go za to jak ratuje moje usta:)
Nie lubię słoiczkowych balsamów,a le słyszałam że jest już dostępny w sztyfcie? Na pewno kiedyś się na niego skuszę ;D
OdpowiedzUsuńTak, jest:)
UsuńTragedia. Obecnie kończę pierwszy słoiczek i nigdy więcej go nie kupię. W moim przypadku w ogóle nie chronił ust zimą, były popękane i nienawilżone. Kiedy chciałam użyć go jako podkład pod szminkę jeszcze bardziej uwydatniała się sucha skóra i wyglądałam tragicznie.
OdpowiedzUsuńKażdy musi znaleźć swój ideał:)
Usuńja mam na razie carmex i jestem srednio zadowolona, wiec moze skusze sie kiedys a tisane
OdpowiedzUsuńCarmex a Tisane to jak dwa bieguny. Tamten jest niedobry, ten ma pyszny smak - wiem, niby nie są do jedzenia...:)
UsuńMusze go wypróbować bo jestem bardzo ciekawa jak pójdzie mu z moimi wymagającymi ustami ;)
OdpowiedzUsuńmiałam już różne różności, ale tego nie. Póki co jednak nie zamierzam próbować, bo znalazłam swój ideał - sama sobie robię :) Zamierzam niedługo się pochwalić nim u siebie :)
OdpowiedzUsuńChyba się na niego sukuszę, tak apetycznie wygląda w słoiczku:)
OdpowiedzUsuńNa ustach też jest apetyczny:)
Usuńa miałaś ten w sztyfcie? jestem ciekawa czy dużo się różni :)
OdpowiedzUsuńPodobno się nie różni, ale zdania są podzielone:)
UsuńKocham go !:D
OdpowiedzUsuńA u mnie on się zupełnie nie sprawdza, zużyłam dwa słoiczki w nadziei, że może jednak :D Ale nie :( Moją miłością pozostaje Carmex :)
OdpowiedzUsuńNie każdemu odpowiada to samo. Ja za to nie lubię tego posmaku Carmexu..Miałam jeden i chyba już nie kupię ponownie.
UsuńTyle dobrego o nim słyszałam, że kiedyś pewnie wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńTo był mój pierwszy kosmetyk do ust, który kupiłam sobie jako 11letnia dziewczynka. Pamiętam, że baardzo się wstydziłam w aptece i policzki mi płonęły, gdy pytałam o balsam na usta. I pani poleciła mi Tisane. Był drogi jak na moje skromne kieszonkowe, ale zapewniała, że to najlepsze, co może być.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, cenię go do dziś.
I ten zapach i smak, zawsze taki sam! Od 20 lat!!!